poniedziałek, 2 września 2013

Fatalne wyobrażenie

– czyli w jaki sposób życiem wyimaginowanym spieprzyć sobie realne.

Długa jazda samochodem zmusza do refleksji czy się to komuś podoba, czy nie. Szczególnie w chwilach, gdy liczenie rozjechanych żabek, kotków, piesków, lisków i wielu innych zwierzęco  podobnych tworów zaczyna się człowiekowi nudzić, a radiowa playlista zatacza koła, przez co jesteśmy zmuszeni na słuchanie wszystkich, nawet tych najbardziej irytujących kawałków. Właśnie w takich chwilach rozpoczyna się wpatrywanie w spływające po szybie krople deszczu oraz rozmyślanie nad swoim marnym żywotem.
Jadąc cztery godziny, cały czas siedząc na tyłku, który najnormalniej w świecie mi zdrętwiał, byłam święcie przekonana, że to co zobaczę, będzie dla mnie niczym objawienie. Że wyjdę z tego cholernego auta i powiem: "tak, właśnie w tej chwili zmienia się całe moje życie". I wiecie co się stało? Nic. Zero. Wciąż jestem tą samą, gderliwą zołzą, którą byłam, a jedynym niuansem w moim marnym żywocie jest fakt, że znalazłam mieszkanie na czas tak wyczekiwanego studiowania (ucieczki z rodzinnego domu w celu pozornego wkroczenia w dorosłość i poznania nowych ludzi, których można irytować - przyp. red.). I właśnie w tamtej chwili doszło do mnie jedno – stworzyłam sobie obraz tego całego miasta, obmyśliłam szczegółowo plan całego pobytu, co na dobrą sprawę, odbiegało całkowicie od tego, co mnie tam spotkało. Idąc z powrotem do ciasnego auta z twardym zawieszeniem i niewygodnymi siedzeniami, zostałam zmuszona dołączyć do tego jeszcze jeden wniosek: tak nie dzieje się tylko w przypadku miejsc, ale i ludzi. Szczególnie pod względem relacji międzyludzkich.
Ręce do góry, która lub który z czytających tę paplaninę nie ma w głowie wyobrażonej osoby, która posiada tryliard lubianych przez nas cech i zero wad. A jeśli już jakieś się znajdują... To i tak traktujemy je jako coś pożądanego. No dalej. Niewielu z was, prawda?
Rozmawiając z wieloma kobietami zauważyłam, że mamy ogromne wymagania pod względem mężczyzn. Wszystko przez takiego jednego, który tkwi w naszej głowie, pokazując swoje mięśnie Apolla, urodę modela rodem z rozkładówek magazynów modowych, a najlepiej żeby jeszcze miał w sobie mnóstwo z bad boya, który względem nas będzie czuły, kochany i w ogóle ach. Przez takiego Marcela, Łukasza, Dominika, Dawida czy innego Williama (dla fanek obcokrajowców) całkowicie skreślamy ludzi znajdujących się dookoła nas. Facet może być brunetem o brązowych oczach, mieć świetny charakter, przychylać nam nieba, ale my go odrzucamy, bo czekamy na takiego blondyna z błękitnymi oczami i hollywoodzkim uśmiechem, który od razu zdobędzie nasze serca. 
Sęk w tym, że on nigdy nie przychodzi. Nie podjeżdża na białym koniu (czy tam harleyu davidsonie, jak kto woli) pod nasze okna, śpiewając miłosną serenadę, a przy okazji tłukąc każdego przedstawiciela płci męskiej, który śmie na nas spojrzeć. Spytajcie wasze matki, babki, prababki, ciotki czy inne sąsiadki, które mają mężów, uważane są za szczęśliwe, itp. Zapytajcie się ich, czy one miały w swoim życiu taki ideał, dla którego mogłyby rzucić wszystko. I czy do nich należał ich aktualny partner. Wiele machnie ręką, przegoni, ale tylko niewielka ilość stwierdzi, że marzyła o tym starym zgredzie siedzącym z piwskiem przed telewizorem. 
Tak samo jest w drugą stronę, Drodzy Panowie: dziewczynę z idealną figurą, nieskazitelną cerą, błyszczącymi włosami, itd. znajdziecie tylko w magazynach, gdzie zazwyczaj kobiety są traktowane poczwórną warstwą make-upu marki Photoshop, która sprawia, że ich ciało jest jędrniejsze, figura wspaniała, a cała otoczka sprawia, że aż nie można oderwać wzroku od tejże osoby. 
Przyznam się, że nawet ja, która aktualnie umoralnia każdego czytającego ten żałosny tekst, mam takiego swojego facecika, dla którego mogłabym i zostać fanką disco polo – chociaż... No z tym byłoby już trudno. Mam nadzieję, że aluzja zrozumiana. 
Gość ma nietypowe imię, metr dziewięćdziesiąt wzrostu, niebieskie oczy, ciemne włosy, tatuaż niczym John Mayer, a najlepiej gdyby w ogóle przypominał Henry'ego Cavilla i mówił ochrypłym, niskim głosem z dodatkiem angielskiego akcentu, którym wykorzystywałby mnie do zrobienia wszystkiego. Ale ja wiem, że jego nie ma. A nawet jeśli, gość w życiu by na mnie nie spojrzał.

Dlatego Julia bez Romea radzi: wyobrażenie naszego idealnego partnera życiowego, mieszkania, dzieci, przyszłego życia może nam towarzyszyć, owszem Jednak należy oddzielić grubą, nieprzepuszczalną krechą wyimaginowany świat od realnego, przestać kręcić nosem i rozejrzeć się. Może ten chłopak, którego mijacie codziennie na ulicy ma w sobie coś z zawadiaki, ale daleko mu do romantyka? Albo ta dziewczyna siedząca obok: jest inteligentna, aczkolwiek daleko jej do superwychudzonej modelki. Może czas przejrzeć na oczy i zdać sobie sprawę, że nasze życie to nie serial ani książka, które powinny być dla nas rozrywką, a nie drogowskazem w dalszym życiu? I może w końcu czas napisać swoją własną historię, a nie wzorować się na czyjejś wyobraźni? 

Ruszyła strona na fejsbuku. Link tutaj. Jeśli ktoś jest zainteresowany.

17 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że bez Cavilla ta notka się nie obejdzie. Już wcześniej podglądając szkic, chociaż nie było o nim ani słowa, chciałam ci wrzucić to: http://data.whicdn.com/images/65161489/large.gif

    Ogólnie to treść notki nie nosi nic w nowego. Fatalne wyobrażenia były, są i będą. Niestety. Bądź co bądź, ale ludzkość zawsze dążyła do ideału i dążyć do niego będzie. Wiem, z osobistego doświadczenia, że każda kolejna porażka w jakiejś dziedzinie zwiększa tylko nasze wymagania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FB polubię, jak odważę się pokazać twarz, ale nie chcę niszczyć Twoich wyobrażeń ;P

      Usuń
    2. Już mi kiedyś pokazywałaś. :*
      Poza tym, był idealnym przykładem!

      Usuń
    3. Tak? To widocznie mam sklerozę. :D
      Henryczek rzecz jasna jest ideałem w każdym calu i jak na razie nie mogę oderwać od niego oczu, bo jest po prostu wszędzie. I go uwielbiam. I będzie moim mężem! :D
      Uciekaj spać!

      I tak poza tematem - zmieniłam ci strefę czasową.
      Nie ma za co ^^

      Usuń
    4. Ha! A ja pamiętam ;D
      Właśnie idę, tylko jeszcze odpisuję na komentarze mojej fanki no. 1. <3

      Och, danke. ;>

      Usuń
    5. Jesteś młodsza, to pewnie dlatego nie masz jeszcze dziur w pamięci. To jutro polubię, teraz ja też idę spać, niestety nawet fanki muszą to robić ;<

      Usuń
  2. Ja osobiście znam swój ideał, i nawet były by szanse na rozpoczęcie romansu gdyby nie dwie rzeczy: ideał jest kolegą/koleżanką mojej partnerki/ partnera oraz mam swoją "drugą połówkę" która wcale nie jest moim ideałem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcąc nie chcąc - osoba ta jest niedostępna, prawda?
      Poza tym, powinnaś/powinieneś zadać sobie pytanie: czy czujesz cokolwiek do swojej "drugiej połówki" i czy nie jest to tylko próba zastąpienia nim/nią tego ideału. Bo jeśli nic nie czujesz, a brniesz w to mimo wszystko - ranisz nie tylko tę osobę, ale i siebie.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Julia, ja się kiedyś tak naprawdę zakochasz, jak spojrzysz na faceta i pomyślisz "wow, za 40 lat dalej chcę z nim być" albo że w przszłości chcesz mieć z nim dzieci...to on będzie dla Ciebie tym rycerzem na białym koniu, nawet jeśli w bajkach jest blondynem, a ten Twój brunetem. Nieważne czy będzie odbiegał od wyimaginowanego ideału- bo stanie się nowym. Pewnie, że bedzie miał wady. Pewnie, że będą dni kiedy będziecie sie kłócić, ale każdego dnia będziesz myślala, że nie wyorażasz sobie obudzić się obok nikogo innego.
    Masz rację, że nasze ideały często przysłaniają rzeczywistość. Ale co jeśli rzeczywistiść okazuje się lepsza od ideału- bo prawdziwa? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze ideały się zmieniają z perspektywy czasu, to prawda. I musiałam przeczytać bodajże trzykrotnie ten komentarz nim cokolwiek zaczęłam pisać.
      Nie wiem, czy się kiedykolwiek tak zakocham, a patrząc obiektywnie, na to się nie zapowiada, a i ja desperacko tego nie szukam. ;)
      Owszem, zdarzają się osoby, które zakochują się bez pamięci w drugim człowieku (czego niezmiernie im gratuluję!). I fakt, miłość zmienia całkowicie nasze patrzenie na świat. Sęk w tym, że chciałam opisać tutaj mniej-więcej bardzo stereotypowe, nieco przekoloryzowane myślenie ludzi, których znam.
      I również to miałam na myśli, pisząc całe wydanie: ŚWIAT REALNY JEST LEPSZY OD WYIMAGINOWANEGO. ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Mądrze piszesz to najważniejsze ;) pisz dalej!

      zakochasz się jeszcze tak naprawdę, oboecuję :)

      Usuń
    3. I właśnie zostało połechtane moje ego na poziomie krawężnika. Dziękuję serdecznie, Anonimie!

      PS. Nie obiecuj, nie obiecuj, chyba że jesteś jasnowidzem, to wtedy poproszę jeszcze numery najnowszego totka. :D

      Usuń
  4. Nie anonim, tylko nie chcę używać żadnego z moich kont żeby się zalogować.

    To ja, Amelia!

    OdpowiedzUsuń
  5. tak myślałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ideały fajna rzecz... gorzej, kiedy już się z nich wyrasta. Mnie tam na przykład kręci masa aktorów, ale żadnego nie widzę w roli męża. Są seksowni, to prawda. Często mają bardzo interesujące kreacje bohaterów i... na tym się kończy. Po oglądniętym seansie wracam do rzeczywistości. Nie widzę swojego księcia z bajki. Chyba po prostu wolę spotkać normalnego faceta. Porozmawiać. I zobaczyć co dalej. To lepsze, niż fantazjowanie.

    Mój ideał? Powiedziałabym mu: Stój obok. Nie milcz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż ja mogę powiedzieć ... Tak, prawda to, prawda, fajnie mieć swó typ, ideał faceta/kobiety, ale trzeba przy tym pamiętać, że są niłe szanse, ze kiedyś taki znajdziemy, bo przecież ludzie nie są idealni. Mnie to bawiły wszystkie te nastolatki, które kilka lat temu uparły się by znaleźć swojego Edwarda *_* Przezabawne! . Ja ideału nie mam, na facetów nie zwracam specjalnie uwagi ( Nie, nie jestem lesbijką :)) Czasami po prostu myślę, że jestem aseksualna, chociaż podobno naukowcy - psycholodzy wykluczyli taką możliwość. Zmieniliby zdanie, gdyby mnie poznali */* Po prostu patrzę na faceta, i nic. Wyobrażasz sobie, że jeszcze NIGDY żaden facet mi się nie podobał? Wiem, to dziwne zupełnie nie wiem jaka jest tego przyczyna - Jeśli znajdziesz chwilę zapraszam do mnie - http://nie--codziennik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Ci, którzy znoszą tę całą paplaninę

Łączna liczba wyświetleń

Follow this blog with bloglovin

Follow on Bloglovin